Velo-city Conference 2025


W czerwcu w Gdańsku odbyło się największe w Polsce wydarzenie poświęcone tematyce rowerowej: Velo-city 2025. Miałam okazję uczestniczyć w wydarzeniu, był to naprawdę intensywny czas, pełen wiedzy, inspiracji, nowych znajomości i motywacji do dalszego działania.

Cały program obejmował ponad 80 sesji. Choć chciałoby się wziąć udział we wszystkich, niestety nie było to możliwe – trzeba było wybierać. Wybór nigdy nie był łatwy, bo każda sesja zapowiadała się interesująco. Często decyzja sprowadzała się do dylematu: „bardzo ciekawy temat” kontra „bardzo ciekawy temat”. 

Szczególnie podobały mi się sesje praktyczne, podczas których mogliśmy wspólnie projektować infrastrukturę rowerową, rozwiązując realne problemy zarówno z ulic Gdańska, jak i z miast zagranicznych. Warsztaty poprzedzały wykłady ekspertów np. z Danii i Holandii (czasem prowadzili je wspólnie), po których przechodziliśmy do pracy w mniejszych grupach. Każde zaproponowane rozwiązanie było później omawiane, analizowane i oceniane.

Propozycje, które pojawiały się na Velo- City, często są w Polsce uważane za zbyt odważne lub wręcz niewłaściwe – a szkoda, bo pokazują one nowoczesne i sprawdzone podejście do projektowania przestrzeni przyjaznej rowerzystom. 

Oprócz praktycznych warsztatów, nie zabrakło również solidnej dawki wiedzy merytorycznej oraz inspirujących doświadczeń z całego świata. Mnie szczególnie interesowały tematy związane z projektowaniem infrastruktury rowerowej – zwłaszcza parkingów rowerowych. Uważam, że to jeden z kolejnych kroków, które musimy konsekwentnie podejmować w Polsce, jeśli chcemy realnie rozwijać transport rowerowy.

Dużo miejsca poświęcono również edukacji i promocji kultury rowerowej. Często uczestnicy i prelegenci dzielili się gotowymi „przepisami na sukces” – sprawdzonymi rozwiązaniami, które z powodzeniem można wdrażać niezależnie od kraju.

Na konferencji dostępna była również strefa wystawowa, gdzie można było zapoznać się z ofertą różnych firm i organizacji. Znaleźć można było m.in. stoisko Dutch Cycling Embassy, startupy prezentujące innowacyjne rozwiązania (moim faworytem był bagażnik z uchwytem na walizkę!), producentów rowerowych, firmy zajmujące się tworzeniem stojaków rowerowych, a także stoiska związane z turystyką rowerową.

Ciekawą rozmowę miałam okazję przeprowadzić z belgijskimi przedstawicielami. Dotyczyła ona projektowania infrastruktury, można śmiało powiedzieć, że w Belgii nie ma rzeczy niemożliwych. W jednym z belgijskich miast – Antwerpii, pojawiła się potrzeba wybudowania kładki rowerowej, aby mieszkańcy mogli wygodnie się przemieszczać. Problem polegał na tym, że pod placem znajdował się parking, co utrudniało postawienie podpór konstrukcji. Dodatkowo przestrzeń była dość wąska, a projektanci nie chcieli, by kąt nachylenia kładki był zbyt stromy (początkowo wynosił on 5%).
Choć projektowanie i budowa zajęły nieco więcej czasu, udało się zaprojektować most w taki sposób, by odpowiednio rozmieścić podpory, zapewnić wytrzymałość konstrukcji, a jednocześnie zmniejszyć nachylenie.
Kiedy u nas w Polsce wciąż trzeba walczyć o każdy procent nachylenia – bo dla wielu projektantów nie ma znaczenia, czy rowerzysta ma podjechać pod 15%, czy 20%. W Belgii takie sytuacje są nie do pomyślenia. Komfort użytkownika to absolutny priorytet.

Jednym z najbardziej widowiskowych momentów wydarzenia była parada rowerowa, w której wzięło udział blisko 2 tysiące osób. Wspólnie przejechaliśmy ulicami Gdańska, świetnie się przy tym bawiąc. Kolorowy, radosny korowód wyglądał naprawdę imponująco i pokazał, jaką siłę ma społeczność rowerowa.

Jak co roku, w ramach wydarzenia odbyło się również uroczyste wręczenie nagród w różnych kategoriach. W tym roku jednym z laureatów został Poznań, który otrzymał wyróżnienie za swoją najnowszą inwestycję – Mosty Berdychowskie, oddane do użytku niedawno, a już uznane za przykład nowoczesnego podejścia do infrastruktury. W gronie nagrodzonych znalazł się także Sztokholm.

Podczas całego tygodnia działo się tak wiele, że z powodzeniem można byłoby stworzyć z tego mini książkę albo e-booka. Takie wydarzenia, to możliwość spotkania się z osobami, z którymi na co dzień kontakt mam jedynie telefoniczny czy internetowy. Takie wydarzenia dają przestrzeń do spokojnej rozmowy, wymiany doświadczeń i wspólnego planowania kolejnych działań. Nie ukrywam, że czuję też pewien niedosyt – szczególnie jeśli chodzi o obecność polskich samorządowców. Poza prezydentką Gdańska trudno było dostrzec innych przedstawicieli władz lokalnych. A szkoda, bo wiedza i doświadczenia, które były tu dostępne, są dokładnie tym, czego dziś potrzeba w miastach i gminach w całym kraju.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *